Weronika Kami °(( veriKami ))° Wiersze Zebrane
zapomnij imię moje chwiej się królestwo niewola zapomnij imię twoje śmiej się królewsko niedola zapomnij imię królewno śmiej się
zielone czasem czerwone czasem niebieskie ptaki zranione czasem bez skrzydeł czasem odlatują daleko wracają niekiedy ruch na niebie w przestrzeni ponad moją głową pomiędzy
długo trzymałam w szafie garnitur czarny na okoliczność okazję w przypadku jakiejś rodzinnej śmierci buty czarne w komplecie koszula skarpety lecz on ona przychodzi odchodzi w dniu innym i inaczej — byłam w brązowej sukience jeśli myślisz jest inaczej niż myślisz — boisz się…? — potrafisz wybaczyć…?
święć się dzień święć się ziemia królestwo święć się dzień w którym nie ma święć się cicho odejdź wróć święć się bez końca
jak głęboko wewnętrznie tkwi norma techniki oznaczania reinterpretacji znaczeń zawłaszczenia myśli władz nad ciałem tak długo się będziesz męczyła w czasie skończonym bez końca byle tylko byle by
tymczasem dobre samopoczucie i dobre samopoczucie się — jako zasada naczelna — nie jest możliwe bez kosztów jednocześnie zaś je uzasadnia i wartość nadaje — pułapka dobroci, układ coś za coś i jeśli — to wtedy w zakresie, w miarę możliwości, ewentualnie — oczywiście — rzecz jasna — nie jest w stanie unieść ciężaru i…
tymczasem replikacja ludzka jest memetyczna gatunek nie istnieje w pojedynczej skali biologia zaś to jedynie sposób i rodzaj oznaczeń skupiając się na sobie znajdziesz tylko wady brak jest dobrych kopii nieistniejącego wzorca samozachwyt zaś kończy się leczeniem psychiatrycznym — nie możesz być nim kretynko !!! — no zobacz jak ty wyglądasz !!!
tymczasem dziedziczę siłę moich matek nie rozliczana z wyglądu, brzmienia głosu zapędów intelektualnych i reprodukcyjnych przyjmowania konwencji, rad dobrych ludzi oddania sprawiedliwości dla sprawy ku pocieszeniu serc niewinnie zapamiętałam lekcje wypowiadane z wyrazem troski bym była przygotowana na najlepsze najtrudniejsze żadne wszystkie inne — czy to dobrze…? — czy znajdę…?
tymczasem panowie w mundurach, na forach, stadionach budują mosty, snują śmiałe plany zrywają z dotychczasowym sposobem pracują nad wyraz ciężko paradę równości, wolności urządzają z zapałem w imieniu sprawiedliwości społecznej w moim imieniu (w imieniu istnień słabych) — czemu trzeba ją uzasadniać…? — czym by tu…? — czy ona…? — czy imię wystarczająco pojemne…? —…
tymczasem z dumą podpisuję się moim własnym: i imieniem, i nazwiskiem i imieniem drugim, i płcią, i funkcją społeczną i dniem urodzenia, i nazwiskiem panieńskim matki i stanem cywilnym: wolny choć to prawda prawdziwie potrzebna tylko na policji, w przychodniach i urzędach — nadmiarowość…? — ale mi wybaczysz…?
nie będziesz mi udowadniał że mam rację lub racji nie mam właśnie akurat nie będziesz mi urządzał pokoju dla dziecka życia parady równości każdego poranka nie będziesz mi do garnków zaglądał za dekolt do majtek robił śniadań wymówek nadziei dobrze nie będziesz bo (już cię) nie chcę przestań nie zauważyłeś mam kochankę mam kochankę nie…
kneblując moje usta nakazując znosić to po męsku wiążąc nakazem zwodniczym prawem obowiązkiem wobec rodzin ojczyzn współbraci wspólników współwyznawców wrogów i przyjaciół niezręcznością moją byciem nie na miejscu zachowaniem poprawnym kulturalnym właściwym wiążąc warunkowo dopuszczając na zasadach jeśli ale odebrano mi sens własny ciężar mnie mi odebrano nie mogę nie chcę wybaczyć